Czy jednak Czućko?
Czućko. To słowo stało się moim motto, myślą przewodnią w życiu. Wszystko trzeba Czuć, iść za głosem serca. Lepiej zjebać coś w zgodzie z samym sobą, niż później żałować że się nie spróbowało. Zaufać przeCzuciu, bo ono jest najszczerszą emocją i często ma racje. Ale czy na pewno tak jest?
Podejmowanie decyzji sercem, przeCzuciem i czystymi emocjami wydaje się słuszne. W końcu myśli są różne, wnioski można wyciągnąć błędne a zbytnie analizowanie sytuacji tylko pogarsza sprawę. Czucie jest jedno, nie da się tego zmienić, tylko żyć w zgodzie z samym sobą. Tylko że takie podejście jest dobre na moment. Emocje wpływają na nas tu i teraz, a nie na to co może być za kilka lat. Dlatego podejowanie spontanicznych decyzji zgodnie z głosem serca jest niebezpieczne, a do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia jakie można sobie tym sprawić.
Nad emocjami trzeba panować. Moim zdaniem powinno się słuchać co mają do powiedzenia, ale trzeba wyciągnąć z tego co jest dobre a co złe. Za i przeciw. Szanse i zgrożenia. Analiza jest konieczna, jeśli chce się zrobić coś poważnego z konsekwecjami na długie lata. Kupić czapkę za 200 zł czy nie to jest żałosne i małe doświadczenie, ale wejście w związek czy nie to już poważna sprawa. Nie można tego porównywać.
Gdyby to o mnie chodziło to chuj z tym, jakoś bym to przeżył, w końcu i tak żyję "jakoś". Problem polega na tym, że te moje "mądrości" przekazywałem dalej. A najgorsze, że przekazałem to przyjaciółce, na której szczęściu mi zależy. Czuję się winny że namawiałem na mój styl życia. Nie wziąłem pod uwagę, że ja nie mam celu w życiu i moje decyzje są krótkotrwałe i nic nie warte. Jest mi z tym pskudnie.
Wiem, że dzisiaj w nocy, tuż przed zaśnięciem zacznie mi się kryzys, poszukiwanie odpowiedniej dla mnie drogi bo "Czućko" się nie sprawdza na dłuższą metę. Nie wiem jak teraz mam podchodzić do życia, do emocji, do uczuć. Z jakim nastawieniem? Czućko, czy analiza sytuacji? Czućko jest niebezpieczne, a analiza może być zagrożeniem, jeśli wyciągnie się złe wnioski. Jak naley myśleć? Nie wiem. Mam nadzieję, że wyjaśni mi się to szybciej niż później i nie zdążę sobie, lub co gorsza komuś, zjebać życia pseudoradami. Muszę się ogarnąć póki jest na to czas.
Dodaj komentarz