Najgorsze miejsce
Znowu jestem sam. Jestem w wieku, gdzie ślub czy dzieci wśród znajomych to nie jest kwestia wpadki czy błędu młodości, to już jest normalne. Nawet rozwody się zdarzają co jest mega pojebane że to już. No stary jestem i cóż zrobić.
Osiem miesięcy temu zostałem sam, w tym czasie odszedłem z pracy, wróciłem do domu rodzinnego, znalazłem tę samą pracę w innym mieście i tam się przeprowadziłem. Bliżej domu, bliżej wszystkiego. No i tak sobie żyję sam w pustym mieszkaniu. To boli, przez większość czasu to po prostu boli. Leżenie samemu w łóżku i oglądanie szczęśliwie zakochanych znajomych. Generalnie nie mogę być zazdrosny o coś, na co nie mam wpływu. O wzrost, o urodzenie się w Polsce czy o to, że nie jestem kierowcą F1. Nie patrzę z zazdrością na sportowców w moim wieku, bo oni się do tego przygotowywali latami. Zazdrość mnie zżera gdy widzę szczęśliwą parę. Dlaczego to nie mogło mi się przytrafić?
Że tak powiem: "pa tera". Już wyjaśniam dlaczego.
Uważam się za osobę inteligentną. Nie jestem typowym sebixem patusem, nie chcę żyć z zasiłków, 500+ czy innego typu pomocy. Trochę ogarniam życie, orientuję się. Jestem też wykształcony, ale to akurat w tym kraju jest chuja warte. Z tymi cechami wiadomo że nie poszukuję karyny do zrobienia kilku bombelków i życia z zasiłków, tylko chciałbym być z dziewczyną inteligentną, z celami w życiu i z zawodowymi. W skrócie kogoś rozgarniętego. No i musi mi się podobać. Nie oszukujmy się, jest to ważny element. Ale każdy ma inne poczucie estetyki, to też jest płynna definicja. Tylko że ładne i inteligentne dziewczyny wiedzą, że mogą mieć przystojnych i inteligentnych facetów. I tutaj dochodzimy do sedna.
No kurwa nie jestem atrakcyjny i nic tego nie zmieni. Nie mam magicznego 180 cm, sporej brody, groźniego spojrzenia i konkretnej budowy. Jestem ziemniakiem, niskim i grubym karakanem. Nawet kupa kasy by tego nie zmieniła. Żadna dziewczyna typu który opisałem nawet na mnie nie spojrzy, bo wie że może mieć cały pakiet. Po co brać część, jak w kolejce jest paru(-nastu) lepszych niż ja bo z obiema częściami. I nie, nie z połowami, bo to nie jest 50:50 ooo nie. Wygląd jest znacznie ważniejszy. Lubię zabawę w liczby, dlatego te proporcje wymyślam na 25:75. W procentach oczywyście. Czyli po co brać 25% jak można mieć 100%. Już nawet sam wygląd, czyli 75% jest lepsze. Oczywiście, potem może wyjść zły lub toksyczny charakter, problemy z dogadywaniem się. Tylko potem może być za późno i można się, jak to powiedział Franciszek Smuda, obudzić z nocnikiem w ręku. Koniec, ślub, dziecko, kredyt, czyli zaorane.
I w tym wszystkim jestem ja, gdzie celuję wysoko (no bo ładna i inteligentna dziewczyna to górna półka), a jedyne co mogę dostać to jebaną manipulatorkę skoncentrowaną na sobie, na pieniądzach, na próbie ich zdobycia wszelkim kosztem, wypompowaniu faceta do ostatniej złotówki i porzucenie. Heh.
Podsumowując:
Przyjmując A jako ineligencja i B jako wygląd: Dziewczyny A szukają AB i w końcu znajdą no bo są A. Dziewczyny B szukają B, a A to miły dodatek. Dziewczyny AB wiedzą że mogą celować wysoko i szukają AB i znajdą bardzo szybko. W drugą stronę: facet AB może mieć każdą, facet B może mieć B a nawet AB jak nie dostrzega że typ jest tylko B. Tylko samego A nikt nie szuka. A ja jestem w najgorzym miejscu w tej układance no jestem sobie takie samotne A, rozglądający się za kimkolwiek szukającego choćby najmniejszego A, ale nikt nie szuka samego A.
I nie, nie obrażam tutaj kobiet, to nie jest pocisk na kobiety, nie nie. Ciągnąc dalej moją wprowadzoną terminologię, też przecież mogę szukać samego A. Oczywiście że mogę, ale tutaj wchodzimy w kolejną dyskusję, czyli jak i gdzie szukać? O tym innym razem.
Dodaj komentarz