Wpis 2025-12-26, 22:05
Dobra, to jest druga część mojego podsumowania roku ale umówmy się, kogo kurwa obchodzi co się działo w moim życiu pozytywnego albo jak wyglądało moje życie zawodowe. No właśnie. Dlatego teraz jedziemy z samym mięsem, z opowieścią o tym co czuję, co się dzieje w moje głowie i co sobie uświadomiłem w tym roku.
Ten rok okazał się dla mnie kluczowy. Trzeci rok w którym jestem sam. W przeciwieństwie do 2024, w tym roku byłem na randce. I co? Gówno. Najwyraźniej nie jestem nikomu potrzebny ani dla nikogo nie jestem wystarczający. Od trzech lat to była chyba piąta randka. Szczerze to zgubiłem się w rachubie. Chyba piąta pierwsza, ale na pewno pierwsza i ostatnia randka. Cóż, najwyraźniej muszę być złym człowiekiem. Niewystarczającym, żałosnym i nudnym. Nie wiem co jest ze mną nie tak. To kwestia wyglądu? Wątpię. Schudłem 20 kg, wyglądam nie tak źle a gorzej wyglądający ode mnie kogoś mają. Wykształcenie? Też wątpię bo magistra mam. Zaradność życiowa? Nie wiem, w domu po trochu potrafię zrobić wszystko. Więc dlaczego nie mogę się z nikim spotkać nawet na drugą randkę? Nie mam jebanego pojęcia.
Najwyraźniej miłość nie jest dla mnie, nie jest mi przeznaczona. Przez te lata tak się do tego przyzwyczaiłem, że już zapomniałem jak to jest być dla kogoś ważnym, jak to jest się przytulić a tym bardziej jak to jest być przytulonym. Tak cholernie chcę być przytulonym, ale najwyraźniej nie zasługuje na to.
A teraz co mnie boli najgłębiej. Najbardziej przeszkadza mi to, że ja nie mogę narzekać. Ja jestem zdrowy, rodzice są zdrowi, najbliższa rodzina jest zdrowa, każdy ma źródło utrzymania i daje radę. Także jak ja mogę na cokolwiek narzekać. Nie mam kogo przytulić? Kurwa, inni nie mają rodziców, dzieci im chorują i nie mają pieniędzy na leczenie, więc ile znaczą przy tym moje problemy.
Ja po prostu jestem i żyje dla innych. Moje potrzeby dla nikogo nie są ważne. Pogodziłem się z tym. Ja jestem na chwilę. A mimo to, to jest po prostu żałosne że mogę myśleć że mi jest źle. Mi nie wolno narzekać bo moje „problemy” to jest nic. To że czasami nie wytrzymuje samotności? A kogo ja obchodzę. Jestem facetem, muszę dawać radę, to ja muszę kogoś znaleźć i to ja muszę założyć rodzinę. A to że nikt ze mną tego nie chce to już mój problem. Serio, ja czuję się tym wszystkim przytłoczony a wiek mi w tym nie pomaga. Tęsknię za bliskością, za uwagą, za byciem ważnym dla kogoś. Nie mówię najważniejszym, bo tak to nigdy nie byłem i na to nie zasługuje. Ale chociaż być kimś, kogo obchodzę. Cóż, najwidoczniej to nie dla mnie.
Tak wiem, mój wpis można traktować jak „problemy pierwszego świata”, ale muszę się wygadać chociaż w taki sposób.